fot. Jakub Dylewski |
W XXII Konfrontacjach Amatorskiej Twórczości Artystycznej Regionu KATAR 2013, w głosowaniu internautów zebrał największą ilość głosów i wystąpił w koncercie finałowym w Toruńskim klubie Od Nowa jako Laureat Nagrody Publiczności. W dniu 11 marca zespół zakwalifikował się do finałowej 20-tki II-go etapu prestiżowego konkursu o nagrodę Grand Prix Seven Festival "music & more” 2013 w Węgorzewie. /źródlo: koncertomania.pl
Odpowiedzi udzielali:
Witek Wierzbowski ( perkusja)
Paweł Knorps ( gitara)
Michał Hildebrandt ( wokal)
Kacper Zakrzewski ( gitara)
Marek Orłowski ( bas)
Ewa: Jesteście dumni z bycia Brodniczanami? ;-)
Kompleks Małego Miasteczka: Jesteśmy z Brodnicy i nie wstydzimy się tego, ale duma to za duże słowo w tym przypadku. Brodnica jest małym miastem, które ma swoje plusy i minusy. Jest marnie jeśli chodzi o kulturę i życie artystyczne.
Kacper: Wykonawcy sprowadzani z koncertami do Brodnicy to niekoniecznie Ci, których my osobiście słuchamy i podziwiamy. Najbliższy teatr – w Toruniu a jedyne kino które istniało w Brodnicy już nie istnieje. Jeśli chodzi o dostęp do kultury to właściwie nie ma nic.
Witek: Mieszkanie w małym mieście to kompletny brak anonimowości. Dzięki temu w Brodnicy dużo ludzi wie, że istnieje nasz zespół.
Michał: Ale prawda o naszym graniu dla ludzi jest taka, że częściej gramy w Toruniu niż u siebie w Brodnicy. W większym mieście nas zauważono, doceniono i mamy sporo propozycji koncertowych. W naszym rodzinnym jakoś nie.
Paweł: Jeśli się sami nie zgłosimy i nie poprosimy o możliwość zagrania to zaproszenia nie ma. Propozycje grania na imprezach w Brodnicy nie padają.
Marek: Nie ma tu miejsc, w których można grać koncerty, bo do wyboru mamy dwa kluby muzyczne, jeden maleńki i bez nagłośnienia a w drugim nagłośnienie niekompletne i nikogo, kto takie nagłośnienie nam jest w stanie profesjonalnie obsłużyć. Graliśmy tam dwa koncerty i każdy z nich to nagłośnieniowa prowizorka.
Michał: W Toruniu graliśmy w czterech różnych klubach i w każdym z nagłośnieniem i akustykiem. Więc jest źle od strony artystycznej i kulturalnej ale jest swojsko, może to jest jakiś plus tej sytuacji.
E: Macie wsparcie od miasta?
Kompleks Małego Miasteczka: Nie. Jedynie jednorazowa pomoc w kwietniu od Wydziału Promocji Urzędu Miasta w rozpowszechnieniu informacji do lokalnych mediów o naszym sukcesie związanym z Seven Festivalem. Były gratulacje w odpowiedzi na naszego maila do Urzędu Miasta, ale o finansowej pomocy nie ma mowy. Nie jesteśmy związani z żadną instytucją, działamy poza Domem Kultury. Nasze próby odbywają się w domu perkusisty. Tak jest wygodniej, mamy próby kiedy chcemy i ile czasu chcemy. Nikt za nami nie stoi, może dlatego tak trudno o jakiekolwiek wsparcie, zespoły działające przy Domu Kultury chociaż bez sukcesów ale są pokazywane i promowane na imprezach miejskich. Zagraliśmy podczas Dni Brodnicy tylko dlatego, że się tam sami „wprosiliśmy” i mocno zabiegaliśmy o to żeby dostać chociaż pół godziny grania, ponieważ chcieliśmy raz spróbować zagrać na dużej scenie i porządnym nagłośnieniu, zrobić sobie taką próbę generalną przed Sevenem. Miasto nie, ale prywatnie ludzie – owszem. Pewien człowiek na wiadomość o tym, że potrzebujemy wydrukować plakaty i zrobić kampanię reklamową po to by wejść do Sevenowej finałowej ósemki zespołów , wyłożył na to pieniądze, nie spodziewaliśmy się tego. Urząd Miasta tutaj odmówił i nie pomógł nawet w ich dystrybucji.
Ewa: Miejscowi Was rozpoznają?
Marek, Witek , Michał: Tak! To jest przecież małe miasto.
Kacper: Ale zdarza się, że nieznane nam osoby podchodzą i zagadują, chwalą, gratulują.
Paweł: Ale nie każdego, mnie nikt , kurde, jeszcze nie rozpoznał że gram w Kompleksie! Serio, nikt, nigdy!
Ewa: Kiedy pierwszy raz w Waszych głowach pojawiła się zielona lampka, która poprowadziła Was ku muzyce?
Paweł: W pierwszej klasie gimnazjum u mnie akurat. Kolega pokazał mi zespoły, które mnie zainspirowały i wciągnęły w świat muzyki. Zespoły takie jak np. SOAD. No i pomysł, żeby spróbować grać na gitarze, żeby zrobić coś zupełnie innego niż robiłem do tej pory.
Witek: U mnie w szóstej klasie podstawówki pojawiły się pierwsze zespoły rockowe, które nakierowały mnie na muzykę, którą później starałem się grać. Był to np. Linkin Park albo Coma.
Michał: Nie pamiętam momentu nagłego oświecenia że od teraz to „ Ooo! Będę grał muzykę” . W gimnazjum pojawił się pierwszy zespół, w którym śpiewałem a zawsze chciałem śpiewać. Chociaż ludzie mówili, że nie umiem śpiewać. Tak było w podstawówce i w gimnazjum. Całe życie borykam się z myślą czy umiem to w ogóle robić. Dopiero w tym zespole usłyszałem, ze dobrze to robię. Pierwszą piosenkę wymyśliłem w drugiej gimnazjum. „ Gdzie jesteś teraz” wtedy powstała. Ale zanim te pierwsze piosenki komuś w ogóle pokazałem to minęły dwa, trzy lata.
Marek: Piąta klasa podstawówki, fascynacja RHCP i ich basistą. W wakacje po piątej klasie dostałem swój pierwszy bas i tak zaczęła się moja przygoda z muzyką.
Kacper: Zespoły które wpłynęły na to co teraz muzycznie robię i lubię to też etap gimnazjum, ponieważ wcześniej słuchałem czegoś do czego teraz nie chciałbym się przyznawać, ze tego słuchałem. Myślę że gimnazjum to taki przełomowy moment.
Witek: To tak jak ja. Tyle, ze ja wygrałem, bo ja w szóstej podstawówki!
Kacper: Ale wtedy też gówna słuchałeś jeszcze.
Witek: W piątej gówna słuchałem. W szóstej już nie.
Paweł: Wcześniej słuchałem Eminema.
Kacper: Ja techno słuchałem
Witek: Ja techno i hip- hopu. W piątej byłem dresem takim zagorzałym, prawdziwym.
Ewa: Inspirujecie się "Kombajnem do zbierania kur po wioskach". Mieliście okazje poznać muzyków tej grupy?
Marek: Mieliśmy okazję zobaczyć ich na koncercie. Zimą tego roku w Trójmieście. Jako zespół byliśmy jeszcze zbyt mali, żeby odważyć się podejść do nich. Próbowaliśmy, ale nie udało się, była ochrona. Przekazaliśmy płytę z naszym demo, której nie przesłuchali zapewne, a na płycie nie podaliśmy żadnych namiarów na nas, teraz to wiemy.
Paweł: Ale gdyby chcieli to na facebooku znaleźli by nas. ;)
Ewa: Pierwszy raz na scenie "zaliczyliście" w brodnickiej Stajni. Jakie wspomnienia posiadacie z tego koncertu?
Michał: Dużo stresu, duże zmęczenie.
Kacper: Dużo emocji, ale ja to dobrze wspominam.
Witek: Tak, ja to tez dobrze wspominam, chociaż byliśmy bardzo zmęczeni bo to było od razu następnego dnia po nagrywaniu demo. A w zasadzie jeszcze tego samego dnia co koncert , od rana kończyliśmy nagrywać demo w Toruniu i zwoziliśmy się z całym sprzętem ze studia nagrań bezpośrednio do Stajni na koncert.
Ewa: Podobno za muzykami ustawia się sznurek panien. Zgadzacie się z tym?
Paweł: Do mnie nie, ale ja po koncercie sprzęt noszę.
Marek: Ja też.
Witek: A ja składam perkę.
Po przeanalizowaniu tej kwestii, żeby dać sensowną odpowiedź na to pytanie stwierdzamy, ze odnotowaliśmy jeden przypadek tego typu. A jedna dziewczyna „złapana w nasze zespołowe sieci” to nie to samo co sznurek panien…
Kacper: Dwa razy dostałem SMS-y dziwne od nieznanych mi dziewczyn po koncercie.
Paweł: Bo Ty jesteś wyjątkowy.
Michał: Zainteresowanie dziewczyn nie skoczyło jakoś radykalnie, ale skoczyło w górę nasze poczucie własnej wartości.
Ewa: Jesteście świeżo po festiwalu w Węgorzewie. Jaka jest Mazurska publika?
Paweł: Ona nie istnieje.
Kacper: Nie wiemy.
Michał: Nie poznaliśmy jej.
Witek: Nie mieliśmy z nią kontaktu, bo nieustannie padało. Podczas naszych koncertów akurat bardzo padało.
Kacper: Seven w tym roku to jednak festiwal ostrzejszej muzyki niż ta, którą my gramy. Publiczność w większości metalowa i ciężka i zaproszone zespoły „Gwiazdy” w większości też : TSA, Tiamat, Illusion, Korpiklaani… Dopiero kiedy tutaj przyjechałem to zdałem sobie sprawę, ze my z naszą muzyką tak do końca tutaj nie pasujemy. Kiedyś może tak, ale teraz to widać choćby po tym, który zespół dostał nagrodę publiczności i dziennikarzy – ten, który w konkursie grał najmocniej i najostrzej.
Witek: Festiwal ciężkiej muzyki był to w tym roku, to prawda. A poza tym mazurska publiczność na Seven oglądała tłumnie zaproszone Gwiazdy, a występy konkursowe ich raczej nie interesowały. Przed sceną konkursową przez cały czas trwania konkursu było pusto.
Ewa: Przed Wami finał konkursu Fonografika Young Stage. Stresujecie się?
Nie.
Kacper: Ja czuję lekkie motylki w brzuchu.
Michał: Ja się ostatnio zupełnie nie stresuję występami, bardziej się cieszę na każdy kolejny.
Witek: Jeśli granie na konkursach traktuje się jak zwykłe granie na koncertach to wypada się dużo lepiej, nie dochodzi ten element stresu i nie myśli się o rywalizacji, nie dąży się do maksymalnej poprawności tylko gra się emocjami, a to się przekłada na jakość i wiarygodność.
Marek: Podczas festiwalu w Węgorzewie poznałem jeden z zespołów, który także pojawi się w finale Fonografiki. Umówiliśmy się na wspólne świętowanie po konkursie niezależnie od werdyktu.
Ewa: Pracujecie nad debiutanckim krążkiem. Czy możecie coś nam o nim opowiedzieć?
Kacper: Jeszcze sobie nad nim popracujemy trochę , to jest dalszy plan, a bliżej mamy wygraną w etapie regionalnym Fonografiki czyli realizację i dystrybucję teledysku do utworu, nad którym to teledyskiem intensywnie teraz myślimy, zbieramy pomysły.
Paweł: Każdy utwór, nad którym pracujemy podczas prób jest pracą nad naszym krążkiem. Widzimy już teraz, że płyta będzie kompletnie inna niż nasze demo nagrywane pół roku temu. Idziemy muzycznie w stronę post rockową a oddalamy się od pop rocka czyli od naszej „ Pustej kartki”, która stała sie dla nas w tym momencie bardzo niewygodna, ale jest znana, śpiewana na koncertach i grywana w rozgłośniach radiowych.
Ewa: Do jakich ludzi chcecie docierać?
Kacper: Do myślących. Wrażliwych.
Witek: Nasza publiczność nie tańczy pogo, nie skacze. Ciekawe jest to, że ludzie przed sceną siadają i nas słuchają. Słuchają tekstów. Starają się zrozumieć przekaz.
Ewa: Czego byście nie zrobili, aby zaistnieć na krajowym rynku, muzycznym?
Michał: Gdybyśmy musieli cokolwiek zmieniać wbrew naszej woli, ale po to, żeby zaistnieć.
Witek: Nie pozwolilibyśmy na ingerencję w naszą muzykę. Nasza muzyka musi się nam podobać, a jeśli to się też podoba słuchającym to jesteśmy bardzo szczęśliwi. Nie zrobimy nigdy odwrotnie: pod ludzi a przy okazji jak nam się podoba to też dobrze. Tak nigdy.
Paweł: Potrzebujemy muzycznej wolności i niezależności. Wizerunkowej także. Nigdy nie ubierzemy się w np. lateks jeśli sami tego nie zaakceptujemy.
Ewa: Jakie są Wasze muzyczne marzenia?
Kacper: Żyć z muzyki. Móc utrzymać się z grania muzyki.
Marek: Popieram. Myślę, że w przyszłym roku spróbujemy swoich sił na innych przeglądach ale nie na wszelkich możliwych, tylko kilku takich bliższych nam muzycznie, na których odnajdziemy się bardziej niż na Sevenie.
Michał: Mieć stałą, wierną publiczność, która słuchałaby nas… ja w sumie w tym momencie jestem spełniony muzycznie. Nasze marzenia muzyczne cały czas się spełniają. Istniejemy dla ludzi zaledwie pół roku a już mamy swoje dwa duże ogólnopolskie sukcesy i nadzieje na kolejne. Dopiero zaczynamy, jesteśmy na początku drogi. Wszystko przed nami.
Ewa: Czy posiadacie pozamuzyczne pasje?
Kacper: Ja tak. To jest dziwna pasja, matematyka. Uwielbiam matematykę. Jest moją odskocznią od muzyki .
Michał: Poza śpiewaniem i pisaniem tekstów piosenek piszę również poezję, zawsze marzyłem, żeby napisać książkę.
Paweł: Uwielbiam sport. Czytam książki. Uwielbiam oglądać anime.
Słówko od zespołu: Zdecydowanie bardziej wolimy granie od udzielania wywiadów. Wywiady są trudne i krępujące. Wyrażamy się w muzyce o wiele łatwiej i bardziej niż w poza muzycznym życiu .
Dziękujemy! ;)
Ewa: My również dziękujemy za ciekawy wywiad i życzymy podboju polskiej sceny muzycznej :D