Ewa: Przez 9 lat byłeś związany z krakowskim Teatrem Muzycznym. Jak tam trafiłeś?
Olek Sikora: Teatr Muzyczny był w moim domu od momentu, kiedy się w, nim pojawiłem po narodzeniu. Jak już podrosłem rodzice szukali miejsca, w którym mógłbym się wyszumieć i dać ujście mojej nieposkromionej energii. Od najmłodszych lat miałem smykałkę do śpiewania, tworzenia różnych „domowych spektakli”. Na całe szczęście rodzice to dostrzegli i postanowili wykorzystać mój potencjał. Teatr nie był mi obcy, ponieważ moja starsza o 9 lat siostra przez chwilę się w Nim udzielała. Niestety ,”nie zabalowała” w, nim tak długo, jak brat Po przekroczeniu minimalnego wymaganego progu wiekowego trafiłem do Teatru i spędziłem w Nim krótkie, aczkolwiek cudowne 9 lat. Do dziś wspominam, jak po wszelakich spektaklach, które obserwowałem również jako młody widz wracałem do domu i z zapartym tchem starałem się je odtworzyć. To były lata..!
![]() |
zdj. materiały promocyjne(facebook): Olek Sikora |
Ewa: Jaki bodziec spowodował, że postanowiłeś sprawdzić się jako wokalista?
Olek: Bodziec bezwarunkowy- wrażliwość na muzykę, miłość do sceny- mojego sacrum!
Ewa: Jednak gdybyś miał wybierać między byciem prezenterem, a muzykiem to, na co byś się zdecydował i dlaczego?
Olek: Bardzo trudne pytanie! Czuję się nim, trochę przystawiony do muru. Uwielbiam swoją „robotę” tak samo, jak śpiewanie. Na szczęście te dwie płaszczyzny stykają się ze sobą, dlatego wykluczam to „między”. Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał tego rozgraniczać i dokonywać tak trudnego wyboru na zasadzie „wóz albo przewóz”.
Ewa: Bycie znanym prezenterem pomaga, czy przeszkadza w robieniu kariery muzycznej?
Olek: Znanym… zawsze to słowo mnie rozśmiesza, bo jakoś kompletnie ze mną nie współgra Ok., wracam do odpowiedzi na powyższe pytanie. Zależy na jakiej karierze muzycznej komuś zależy oraz jakim się jest prezenterem, gdzie się pracuje etc. Te czynniki są bardzo złożone, bo jak wiadomo, nie można nic generalizować. W moim przypadku na pewno praca mi bardzo pomogła. Przede wszystkim wiedziałem do kogo zwrócić się o pomoc, kto może udzielić mi fachowych rad, kto może poświęcić kilka minut na przesłuchanie mojego materiału. W większości przypadków mogłem osobiście skontaktować się z jednostkami decyzyjnymi. Nie miałem wątpliwości, czy moje demo/ mail, zostanie przez kogoś przesłuchane/przeczytany, czy trafi po prostu „do kosza”. Czy miałem jakąś taryfę ulgową? Pewnie nigdy obiektywnie nie będę w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Tak a’propos, dostaję białej gorączki jak słyszę wypowiedzi dzieci idących w ślady znanych rodziców. Te żale… jak w ich przypadku było ciężko, jak mieli pod górę, nazwisko tylko przeszkadzało, ponieważ oczekiwania wobec nich były znacznie większe… Kto w to wierzy? To chyba normalne, że jeśli rodzice mogą pomóc swojemu dziecku to bez zastanowienia to robią! Po co więc narzekać i się żalić? Czy to jakieś zagranie PR’owe, które lekko cuchnie?
Ewa: Gdzie skrzyżowały się Twoje drogi z Marcinem Nierubcem?
Olek: W pracy
Ewa: Co Cię natchnęło, aby w utworze "Budzę Się" opisać wspomnienia z czasów wakacyjnych wojaży okresu nastoletniego?
Olek: Dobre wspomnienia, które chciałem skompilować w jednym prostym utworze.
Ewa: Do teledysku zaprosiłeś fanów. Skąd narodził się ten pomysł?
Olek: Z głowy pełnej pomysłów. Po za tym bardzo lubię wchodzić w interakcje z Naszymi widzami/ fanami, których bardzo cenie i szanuje. To niezwykłe uczucie, jak zaczepia mnie młody człowiek na ulicy i jest w stanie zacytować moje zdanie, które wypowiedziałem w jednym z programów kilka miesięcy temu. Wiem, że trochę odbiegam odpowiedzią na zadane mi pytanie. Musiałem podzielić się tą anegdotą z Wami!
Ewa: Co czujesz, gdy oglądasz swój teledysk w tv?
Olek: Sztampowa odpowiedź: wielkie szczęście, a zarazem niedowierzanie, że w końcu realizuje marzenia, które jeszcze do niedawna były dla mnie nie osiągalne. Open minded i do przodu! To działa!
Ewa: Płytę zamierzasz zrobić po swojemu. Zawsze byłeś indywidualistą?
Olek: Nie, do pewnego wieku bardzo liczyłem się ze zdaniem rodziców, trochę się od tego odciąłem niezmiennie szanując ich zdanie. Tak naprawdę każdy w pewnym procencie jest indywidualistą.
Ewa: Jaką wartość stanowią dla Ciebie fani?
Olek: Taką samą jak w odpowiedzi na pytanie nr 6 :)
Ewa: Czym jest dla Ciebie sukces?
Olek: Tym, czego każdemu życzę, jeśli tylko zachowa przy, nim równowagę i rozwagę w każdej innej dziedzinie życia!
Ewa: Zagrałeś w klipie Patty "Nie ma nas". Jak wspominasz współpracę z tą wokalistką?
Olek: Bardzo dobrze. Patrycja to bardzo pozytywna dziewczyna. Życzę jej z całego serca samych sukcesów, bo nie idzie po trupach do celu, ma mnóstwo dobrej energii i zapału do tego co robi! Oby tak dalej.
Przy okazji pozdrawiam „jednojajeczną” ;]
Ewa: Profil na fb pomaga Ci proawdzić druga osoba. Czy możesz nam zdradzić kim jest ta dobra duszyczka?
Olek: Niestety, nie mogę zdradzić tożsamości mojej tajemniczej dobrej wróżki. Mogę jedynie przekazać dobre moce z jej magicznej różdżki. Obiecuję, że czar nie pryśnie!
Ewa: Masz nietypową pasję - przedsiębiorstwa komunikacji. Czy możesz nam o niej pokrótce opowiedzieć?
Olek: Od dziecka fascynowało mnie metro, tunele, zwrotnice, stacje! Moim niezrealizowanym w tunelach, mogę przenieść się do Rosji, by podziwiać prawdopodobnie najpiękniejsze na Świecie metro moskiewskie.
Ewa: Jakie jest największe marzenie muzyczne Olka Sikory?
Olek: Życie w rytmie muzyki do końca życia i jeden dzień dłużej, tak, żebym nigdy z owej muzyki na rzecz kogoś/ czegoś nie musiał rezygnować. Po nagrody, statuetki i dyplomy zgłoszę się później
Ewa: Czego możemy Ci życzyć?
Olek: Zdrowia, bo bez niego nie ma nic i nieprzerwanej chęci podążania „do przodu”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz