czwartek, 9 maja 2013

Patrycja Kosiarkiewicz: "Zmiana jest solą życia..."

Patrycja Kosiarkiewicz szerszemu gronu dała się poznać jako  wokalistka . Na swoim koncie ma 5 krążków płytowych. Jej album "Bajeczki" z 1997 roku był nominowany do Fryderyka. Ostatni solowy krążek artystki – „Ogród niespodzianek” ukazał się w maju 2011 roku nakładem wytwórni Dream Music. Pochodzą z niego dwa popularne single: „Tratwa”  oraz „Czy komuś jeszcze wstyd? Obecnie Patrycja jest liderką rockowej kapeli Effortless. Nie należy zapominać, iż jest ona  również kompozytorką i cenioną autorką tekstów. Pisze piosenki dla siebie i innych (Pokonaj siebie” zespołu Feel, Hymn Pocztówki do świętego Mikołaja 2008, duet z Szymonem Wydrą „Ode mnie” – czyli Hymn Pocztówki do świętego Mikołaja z roku 2010, „Cztery lata” Iwony Węgrowskiej). Jest również autorką felietonów, które ukazują się w miesięczniku Superlinia i na jej stronie internetowej, którą gorąco polecam wszystkim czytelnikom bloga: http://patrycja.pl/

Ewa: Wchodzę na Twoją stronę internetową i widzę nagłówek: "Patrycja.pl Życie pani piosenkarki". Dlatego też narodziło się w mojej głowie pytanie: Jak wygląda życie pani piosenkarki?

Patrycja Kosiarkiewicz: Jak to życie. Raz na wozie, raz w nawozie ;) 
Fajne jest to, że spędzam je bardzo twórczo. Nieustanie coś mi się rodzi w głowie - mam w sobie wielkie pokłady kreatywności, istne eldorado.To mnie pozytywnie napędza. To taki dialog z duszą, która nigdy nie śpi.

Ewa: W 1996 roku ukazał się Twój debiutancki album. Jak od tego czasu zmieniło się Twoje podejście do muzyki?



Patrycja: Muzyka zawsze była dla mnie cudownym środkiem wyrazu dla wspomnianej duszy. Trudno przekazywać jej energię, tak żeby tego nie strywializować, nie odrzeć z sacrum. Dlatego dostaliśmy od stwórcy muzykę. Ona może leczyć. Moje podejście do muzyki się nie zmieniło. To ja się zmieniłam, moja świadomość; dlatego dziś kocham muzę jeszcze bardziej, bo potrafię się mądrzej obchodzić z własnymi emocjami i precyzyjniej je przekazać słuchaczom.


Ewa: Na scenie artystycznej fukcjonujesz 20 lat. Jak przez ten czas zmienił się show biznes według Ciebie?


Patrycja: Już nie jesteśmy rewolucjonistami, ale konsumentami. Ale wciąż są prawdziwi fani. Wciąż są ludzie, którzy kochają dobrą muzę. Zgoda, w mniejszości - ale są. Tacy ludzie zawsze wyczują prawdę i pójdą za nią. Zawsze uważałam, że muzyka się broni, gdy uderza w czuły punkt. Bo jeśli nadaje się tylko do windy, to jest tylko na chwilę i nic nie zmienia. A mnie interesuje tylko taka muza, która coś zmienia, która wali sierpowym w serce. Tylko wtedy to ma sens. Jednak, jeśli dla wielu ludzi muza jest czystą rozrywką, tłem - to też to rozumiem. W tym znaczeniu, szołbiz ani mnie ziębi ani grzeje. Jest częścią systemu. Ja jestem jedną nogą poza.
  
Ewa: Miewasz jeszcze tremę?


Patrycja: Miewam, ale pracuję nad tym.


Ewa:  Komponujesz i piszesz teksty. Skąd czerpiesz inspiracje?


Patrycja: Z życia. Mam niezłe manewry w sobie samej, więc wystarczy to wszystko pozbierać do kupy i już można pisać dzieła wiekopomne ;)


Ewa: Do tej pory wydałaś 5 krążków. Który z nich jest najlepszy według Ciebie i dlaczego?



Patrycja: Każdy kolejny jest najlepszy. Jeśli poczuję, że jest gorszy, to z miejsca zmienię zawód ;)  


Ewa:  Od pewnego czasu jesteś liderką kapeli Effortless. Kiedy wykiełkował w Twojej głowie pomysł, aby złączyć swoje siły i spróbować czegoś nowego? Dlaczego tak się stało?



Patrycja: Po prostu zmęczyłam się popem. Poczułam, że chcę wrócić do moich korzeni. Życie mi się pozmieniało, więc to również służyło za inspirację. Zmiana jest solą życia jak powiadają. :)


Ewa: Mogłabyś nam zdradzić jaki będzie album "Mój Jezus nie pija coli” i do kogo będzie skierowany?

Patrycja: Album będzie nie mój, ale całej kapeli. Nazywamy się Effortless i gramy rocka. Unschufladt rocka - dodam ;) Nagraliśmy 10 kawałków, układa się to w opowieść. Kończymy zgrania i niebawem zaczniemy koncertować. Właśnie za żywym graniem tęsknię najbardziej. Żeby pojechać do ludzi. Spotkać ich, przekonać ich do siebie swoją energią, sprzedać płyty, pogadać. Żeby poczuć tę więź jaka łączy zespół i fanów. Mam dobrą energię i wierzę w ten album. Nie wiem do kogo jest skierowany. Do ludzi, którzy będą z nami współwibrować.

Ewa: W swoim najnowszym singlu śpiewasz, że byłaś wiedźmą z gór. Darzysz sympatią góry?

Patrycja: Byłam wiedźmą z gór” nie jest singlem. Jest to ostatni numer na płycie. Senny i zamykający całość. Opublikowałam go w necie, żeby moi dawni słuchacze, którzy czekają na nowe nagrania, mieli jako takie pojęcie co mniej więcej gramy. Sympatią darzę i góry i doliny i morza i lądy. W ogóle wszechświat.


Ewa: Ciebie i Twoich muzyków dzieli odległość 450 km. Z tego co wyczytałam to Ty jeździsz do nich. Nie męczą Cię podróże?

Patrycja: To żaden problem. Lubię podóżować. Wiele rzeczy można załatwić po drodze. Można posłuchać zaległych płyt, wykonać długie telefony.  


Ewa: Czego możemy Ci życzyć?;)

Patrycja: Radości z życia. Czego i wszystkim czytelnikom bloga Muzyczne Wywiady życzę. Niech Was anioły prowadzą.   


fot. Kamila Markiewicz- Lubańska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz